życzy
LC
Nie była im straszna 400 kilometrowa trasa, ani trudne warunki pogodowe. Nie narzekali też na nieprzespaną noc. W środę lubawianie dostarczyli powodzianom paczki, które zebrali z miejscowych i okolicznych szkół pod koniec listopada.
Przypomnę, że już pół roku temu, po pierwszej fali powodzi jaka napłynęła na Sokolniki, Lubawa wyciągnęła pomocną dłoń w miejsce katastrofy. Zespół Szkół i inne placówkami obiecali systematyczną pomoc. Dotrzymali słowa, a akcja nabrała jeszcze większego tempa.
Otóż w zbiórkę darów zaangażowało się pond 30 szkół i przedszkoli z Lubawy, Iławy, Nowego Miasta Lubawskiego oraz gminnych miejscowości. Tym razem każda paczka była przygotowana dla konkretnych osób, w dodatku imiennie zaadresowana. Pomoc trafiła do uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum. Osoby odpowiedzialne za zorganizowanie paczek otrzymały dane kontaktowe do rodzin dzieci, aby móc zasięgnąć informacji o najpilniejszych potrzebach powodzian.
Akcja przebiegała bardzo sprawnie. Każdy ofiarowywał to, co mógł. Ci, którzy posiadali w domach przydatne rzeczy, bez wahania się dostarczali je do wyznaczonych placówek. Inni zaś ratowali złotówkami, które pozwoliły na zakup żywności, słodyczy, przyborów szkolnych, bądź odzieży zimowej. O bardzo dużej ilości przygotowanych paczek może świadczyć fakt, że w dostarczeniu 300 kartonów z darami brały udział 3 samochody ciężarowe, a kierowania pojazdami podjęli się : Marek Wielgomas, kierowcy z firm Jana Bendyka i Piotra Truszczyńskiego - Tadeusz Podobiński i Arkadusz Zubrzycki oraz Marek Dusza z ZS. Do Sokolnik pojechały także nauczycielki : Magdalena Pankowska, Anna Ismer oraz Helena Wyżlic, które czuwały nad całą zbiórką.
Dzieciaki tonęły tym razem nie w fali powodzi, ale prezentów i łez wzruszenia. Miejmy nadzieję, że pomoc lubawian sprawi, że tegoroczne święta choć przez chwilę będą dla nich magiczne...
Z najlepszymi życzeniami spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia,
Monika
Jadąc do Olsztyna, nastawiali się na sukcesy w kategorii sportowej. Tylko opiekun lubawskiej drużyny Krzysztof Śmigielski myślał o głównej nagrodzie. Okazało się, że wszyscy mieli rację !
Czwartkowy ranek, Jagoda, Łukasz, Marcin wraz z Krzysztofem Śmigielskim jadą do Olsztyna na Turniej Rekreacyjno – Sportowy z Okazji Narodowego Święta Niepodległości. W trakcie drogi wzajemnie przepytują się z wiedzy historycznej lat 1915 – 1923, bowiem jest to jedna z kategorii konkursowych. Do rywalizacji o główną nagrodę – popiersia Józefa Piłsudskiego przystępuje 14 drużyn. Oprócz wiedzy, do kolejnego etapu konkursu należało strzelanie z broni pneumatycznej a także wielobój sprawnościowy na który składały się : bieg po kopercie, bieg 10x10, sztafeta zręcznościowa. To właśnie w sporcie lubawianie zajęli najwyższe lokaty : razem jako drużyna otrzymali puchar za pierwsze miejsce, a poza tym, Jagoda była 1. w kategorii dziewcząt, a Łukasz i Marcin zajęli kolejno 1 i 2 miejsce w kat. chłopców.
Jagoda podczas biegu po kopercie poślizgnęła się, jednak nie przeszkodziło to jej w zdobyciu pierwszego miejsca !
Klasyfikacje końcową wyczytywano od miejsca 6, ponieważ wyróżnienia przyznawane były sześciu pierwszym drużynom. Nasi reprezentanci nie spodziewali się 1. miejsca dlatego też, do momentu ogłoszenia zwycięscy byli zmartwieni, że nie zajęli żadnej z wyróżnionych lokat. Jednak to właśnie oni zostali drużyną, która zdobyła najwięcej punktów i otrzymała najważniejszą nagrodę.
Popiersie Józefa Piłsudskiego, 4 puchary oraz 10 medali to łączny wynik naszej drużyny. Uczniowie otrzymali również nagrody książkowe.
Na zdjęciu kolejno : (od lewej) Łukasz Biedrzycki, Jagoda Kasprowicz, Marcin Wilbrandt
Dzień wcześniej Jagoda i Marcin wraz z Jolantą Pawlikowską i Michałem Szordykowskim brali udział w Otwartych Wojewódzkich Mistrzostwach Strzeleckich Klubów Żołnierzy Rezerwy Ligii Obrony Kraju w Iławie.
Jagoda zdobyła pierwsze miejsce w kategorii kobiet, a Marcin zajął 3 miejsce w kat. pistolet P-83
Na zdjęciu kolejno : (od lewej) Marcin Wilbrandt, Jolanta Pawlikowska, Michał Szordykowski, Jagoda Kasprowicz
Fot. : Organizatorzy
Gosia.
Andrzejki za pasem, już w sobotę długo oczekiwana zabawa. Kreatywni całkiem niedawno organizowali i bawili się na połowinkach, dlatego wiemy jakich błędów unikać. Aby upewnić się, że będziesz dobrze się bawić przedstawiamy przepis na udaną imprezę. Sprawdź, czy nie czekają Cię niemiłe niespodzianki.
1. Lokal (120-200zł za parę). Poszukiwania nie należą do łatwych. Trzeba odwiedzić każdą z pobliskich restauracji, klubów, porównać ceny i wybrać najbardziej korzystną ofertę. Najtańszym lubawskim lokalem okazała się Tropicana, natomiast najdrożej jest na Wichrowym Wzgórzu.
2. Partner(bezcenny;) ). Pod lupę trafiają kwestie umiejętności tanecznych. Ważne jest też abyś dobrze czuła się w jego towarzystwie.
3. Sukienka(100-200zł). Poszukiwania dobrze jest rozpocząć miesiąc wcześniej, żeby znaleźć tę odpowiednią. Warto jest odwiedzić w Iławie sklep Tiffi oraz okoliczne butiki przy ulicy Jana III Sobieskiego. Jednak nie jest łatwo wyszperać coś niepowtarzalnego. Po dodatki można wybrać się do iławskiego Jezioraka.
4. Buty(80-180zł). Wygodne i nie za wysokie. Pamiętaj, żeby nie ubierać butów prosto z pudełka, najpierw trzeba je rozchodzić, by dobrze się w nich czuć. Często zdarza się, że ostatnie piosenki tańczymy na boso… W Iławie dobrym sklepem jest CCC w galerii Jeziorak.
5. Paznokcie(15-30zł). Zadbane wystarczy pomalować pod kolor dodatków czy sukienki. Jednak z okazji ważnej imprezy można pozwolić sobie na tipsy. Nie trzeba iść do kosmetyczki, teraz wiele osób chętnie ozdobi nasze paznokcie znacznie taniej. Możesz skontaktować się z Joanną Warpas.
6. Fryzjer(30-50zł). Nie zawsze fryzjerzy potrafią sprostać naszym wymaganiom, dlatego najlepiej nie zostawiać tego na ostatnią chwilę, gdyż może zabraknąć czasu na ewentualne poprawki. Najczęściej wybieranym jest lubawski salon fryzjerski ‘Kasia’.
7. Makijaż. Spróbuj lekkiego makijażu, wystarczy poprosić o pomoc koleżankę.
8. Nie wychodź z domu bez zapasowych rajstop, igły i nitki. Dobrze jest też zabrać buty na zmianę, zawsze mogą się przydać.
9. Na imprezę najlepiej przyjedź wcześniej, żeby zająć miejsca wśród znajomych. Jeżeli wyjedziesz na ostatnią chwilę może okazać się,że będziesz siedzieć obok obcych ludzi.
Kiedy wszystko już dopięte na ostatni guzik: w sukience czujesz się swobodnie, buty nie spadają, a fryzura wszystkim się podoba, spokojnie możesz podbijać parkiet ze swoim partnerem.
Połamania nóg! ;)
Karolina i Patrycja
20- letnia Marta Petrykowska z Lubawy po raz pierwszy głosowała w wyborach.
Opierając się na danych Biura Prasowego - Masz Głos, Masz Wybór, zgodnie z Ordynacją wyborczą dopuszczalne jest w okresie ciszy wyborczej prezentowanie materiałów zachęcających do udziału w wyborach.
"Nie idę, bo mój głos się nie liczy" - wypowiedź, coraz częściej słyszana wśród Polaków, jest nieprawdą. Państwowa Komisja Wyborcza w ubiegłych latach udowodniła, że nawet pojedyncze głosy decydują o zwycięstwie kandydatów. Badania dowodzą, że aż 71% wyborców zadeklarowało swój udział w głosowaniu.
Lubawa Creative postanowiła sprawdzić jak frekwencja ma się w naszym mieście. Oto pierwsze jej wyniki z poszczególnych okręgów wyborczych w Lubawie :
Uprawnionych do głosowania: 7 tys. 547 osóbFrekwencja o godz. 15
1. 559 osób
2. 432 osoby
3. 459 osób
4. 425 osób
Ogółem 24,84 % uprawnionych
Frekwencja o godz. 19
1. 965 osób
2. 720 osób
3. 814 osób
4. 800 osób
Ogółem zagłosowało 43,71 % uprawnionych
Głosowanie potrwa do godz. 22
(źródło : Miejska Komisja Wyborcza)
LC
Tuż przed świętem zmarłych opiekujemy się grobami naszych bliskich. Robimy porządki, zapalamy znicze, stawiamy kwiaty. Niestety są groby, o których nikt już nie pamięta. Uczniowie lubawskiego gimnazjum jednak o nich nie zapomnieli.
Czyn ten godny jest naśladowania. Cieszy fakt, że młode pokolenie pamięta o tych, o których z biegiem czasu zapomniano.
Agata
60 uczniów chętnych do oddania krwi. Zebrano ponad 20 litrów.To bilans tegorocznej „Wampiriady”, która po raz czwarty odbyła się w lubawskim Zespole Szkół.
„Wampirada” organizowana jest 3 razy w roku szkolnym. Następnej edycji możemy się spodziewać na przełomie grudnia i stycznia.W tym roku chętnych do oddania krwi było 60, jednak 50 spośród nich mogło być dawcami.Aby oddać krew trzeba spełniać pewne warunki :
Krew pobierana była przez iławską stację Polskiego Czerwonego Krzyża. Wszystko odbywało się przy użyciu jednorazowego sprzętu, więc nie było mowy o zarażeniu jakimikolwiek chorobami. Przed pobraniem krwi każdej osobie przeprowadzano test, który wykazywał czy jest ona zdrowa i czy może być dawcą.
Oddawanie krwi jest bardzo ważne i tak naprawdę wiele nas nie kosztuje, ponieważ oddana krew jest szybko uzupełniana przez organizm. Im więcej osób odda krew tym większe szanse są dla tych osób, które mają rzadko spotykaną grupę krwi. Zapotrzebowanie na krew wzrasta szczególnie latem, podczas wakacji, gdy liczba wypadków rośnie. Pobierana krew przechowywana jest w bankach krwi.
Wiele osób boi się pobierania krwi, po prostu nie mogą znieść widoku igły. Takie sytuacje również zdarzały się na tegorocznej Wampiriadzie. Jedna z uczennic od zawsze bała się igły i ukłucia, jednak świadomość tego, że może uratować czyjeś życie wzięła górę i zdecydowała się oddać krew. Po tym „zabiegu” była zadowolona, że przezwyciężyła samą siebie.
Uczniowie, którzy oddają krew zwolnieni są w tym dniu z lekcji a także dostają pudełko czekoladek.
JEŚLI JESTEŚ ZDROWY, MASZ 18 LAT I WAŻYSZ OK.
Fot. : Joanna Porębska
Gosia
Wziąłbyś do ust mieszankę z trutki na szczury, kleju i farby? Ohydne? Dlaczego więc ludzie sięgają po dopalacze?
Co to są dopalacze?
To nazwa, która nie posiada charakteru naukowego. Do wymyślenia tego terminu przyznaje się socjolog, prof. Mariusz Jędrzejko. Nie znajdują się one na liście substancji kontrolowanych przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, choć działanie mają zbliżone do „dragów”. Sprzedawane w postaci mieszanek ziołowych, tabletek lub soli jako produkty kolekcjonerskie. W Polsce ok. 2008 roku zaczęła rozwijać się sieć sklepów oferująca całą gamę specyfików o działaniu stymulującym, relaksującym, psychodelicznym czy halucynogennym. Ich produkcja nie jest droga. Robią to „doświadczeni” chemicy i zielarze. Używane są rośliny rosnące w rowach i na bagnach, kupowane w Meksyku czy Nowej Zelandii. Tam, za worek płaci się 800$, w Polsce już 30 tys. dolarów... Interes kwitnie.
„Fun” w czasie działania dopalaczy jest podobny do tego po narkotykach. Nagle zmieniasz nawyki, śmiejesz się, ogarnia Cię euforia, poprawia Ci się nastrój. Jesteś pobudzony, bardziej rozmowny, nabierasz odwagi. Pojawiają się halucynacje wzrokowe i słuchowe, problemy z poruszaniem się.
Nie zawsze jednak jest tak wesoło. Mogą wystąpić też silne bóle głowy i brzucha, wymioty, kołatanie serca, bezsenność, omdlenia, krwawienie z nosa, ból w klatce piersiowej, suchy kaszel, problemy z oddychaniem, uporczywe bóle mięśni. Do działań niepożądanych należą również te natury psychicznej, np.: zaburzenia pamięci krótkotrwałej, spadek koncentracji, dziwne myśli, niepokój, rozdrażnienie, lęki, urojenia.
Oczywiście nie każde zażycie dopalaczy wywołuje te objawy, natomiast przedawkowanie - prawie zawsze! Problem polega na tym, że nigdy nie można określić dawki minimalnej dla danej osoby. Wszystko zależy od progu wrażliwości, od składników i ich proporcji - a te będą zmieniać się jeszcze szybciej niż do tej pory. Z każdym „buchem” istnieje możliwość, że właśnie ten będzie tym... ostatnim.
Jak kończą „kolekcjonerzy”?
Dopalacze przyjmują najczęściej osoby między 18 a 40 rokiem życiem. Nie jest to jednak regułą, bo coraz więcej „kolekcjonerów” to gimnazjaliści, zarówno chłopcy jak i dziewczęta. Potwierdzeniem na to jest ciągle rosnąca liczba nieletnich pacjentów, przyjmowanych do ośrodków leczenia uzależnień. Można byłoby pomyśleć, że fakt ten w naszym regionie uchodzi za abstrakcję. Problem jest jednak znacznie bliższy niż mogłoby się wydawać. Otóż pod koniec września, do iławskiego szpitala trafiła szóstka małoletnich, w wieku 10-15 lat. Lekarze i rodzice podejrzewali zwyczajne zatrucie pokarmowe. Badania piątki z przyjętych pacjentów wykazały jednak substancję THC, która jest pochodną marihuany. Część z Was pomyślała pewnie: „Przecież to jeszcze dzieci!” Owszem.
Biorąc pod uwagę średnią liczbę dziennych zgonów w Polsce, należy przyznać, że dopalacze stanowią znikomy ich odsetek. Nie da się też ukryć, że media zrobiły z nich tanią sensację, ale fakt, coś na rzeczy jest.
Wypowiedz się.
Monika, Kryzba
Ks. Konrad Sobiecki, założyciel lubawskiej pielgrzymki na Jasną Górę, spowiednik wielu z nas, a także przyjaciel i „przyjazna dusza”. Odszedł od nas w nocy z 29/30 września. Przy okazji Dnia Papieskiego, pokazujemy jakim go pamiętamy:
Ks. Konrad codziennie wstawał o 5.30 i modlił się brewiarzem. Do końca wierny Maryi wieczorami uczestniczył w Apelu Jasnogórskim. Był człowiekiem modlitwy różańcowej. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Cześć jego pamięci!
Fot. Joanna Porębska
Patrycja
Na początku września samorząd uczniowski lubawskiego Zespołu Szkół przeprowadził tajne głosowanie na super belfrów. Młodzież wybrala swoich faworytów, a wyniki usłyszała po wczorajszej akademii z okazji Dnia Nauczyciela.
Tradycyjnie konkurs składał się z 3 kategorii. Uczniowie wybrali geografa Krzysztofa Bartkowskiego jako Super Belfra Roku 2010, miano Szwajcarskiego Zegarka przypadło chemikowi Jarosławowi Neumannowi. Natomiast za najbardziej wymagającą uznano polonistkę Izabelę Kozłowską. Laureaci osłodzili sobie popołudnie tortami, które wręczyły w imieniu uczniów członkinie samorządu szkolnego.
Gratulujemy zwycięzcom.
fot. : Joanna Porębska
Monika i Karolina
Od 1972 roku obchodzimy Dzień Edukacji Narodowej, czyli potocznie Dzień Nauczyciela. Tradycją jest uroczysta akademia w szkołach. Lubawa Creative odsłania kulisy jej przygotowań w lubawskim Zespole Szkół.
Gdy scenariusz był gotowy, nastąpił przydział ról. Należało podjąć decyzje w sprawie upominków i wystroju auli. Każdy miał dużo pomysłów. Częste i długotrwałe próby dawały nieraz nieźle w kość. Wymagały dużo cierpliwości, aby w pełni usatysfakcjonować panią Modrzewską. ,,Wolniej, wolniej..” – często powtarzała polonistka. Dużo śmiechu wywoływała inwencja twórcza występujących, gdy zapominając swoich kwestii tworzyli nową poezję ;). Program akademii ożywiły występy wokalne uczniów. Można było usłyszeć m.in. ,, Dłoń” Natalii Kukulskiej, ,,W życiu piękne są tylko chwile” Dżemu oraz ,,Będziesz moją panią” Marka Grechuty.
Ostatecznie uczniowie zaprezentowali się dzisiejszego popołudnia. Oprócz nauczycieli i reprezentantów klas, na akademię przybyli zaproszeni goście. Po apelu uczniowie z klasy IIn wręczyli kwiaty dyrektorom ZS, natomiast klasa IIg rozdała gronu pedagogicznemu przystrojone jabłka. Następnie odbyło się ślubowanie do cechu pierwszych klas zawodowych .
Kochani nauczyciele!
Z okazji Waszego święta przyjmijcie serdeczne życzenia: wytrwałości w przekazywaniu wiedzy, satysfakcji z dokonanej pracy i wielu miłych wspomnień z życia szkoły. To państwo uczą nas postawy „być”.
fot. : Agnieszka Balewska
Monika, Karolina, Patrycja
W czwartek i piątek uczniowie Zespołu Szkół w Lubawie brali udział w dwóch niecodziennych lekcjach. Można byłoby nazwać je lekcjami życia. Dlaczego? Czwórka dwudziestoparoletnich pracowników Monaru w Ozorkowie k. Łodzi przeprowadziła warsztaty dotyczące problemów narkomanii. Rozmawiamy z dwoma z nich : Martynem i Piotrkiem.
Lubawa Creative : Czym i jak długo się zajmujecie? Co należy do Waszych obowiązków?
Piotrek : Od około 3 lat jestem terapeutą w ośrodku Monar...
Martyn : To może ja powiem. Ja już trochę dłużej niż Piotrek, też jestem terapeutą. (red. konsultant ds. profilaktyki) . Po co tam jesteśmy? Pomagamy ludziom wyjść z jakiegoś kryzysu, nie zawsze są to tylko problemy z narkotykami, wspieramy ich. Osobiście zajmuje się rapem, motywując pacjentów do terapii poprzez muzykę. Mamy w ośrodku profesjonalne studio nagraniowe, które udało się stworzyć ze środków unijnych.
LC : Dlaczego i jak tam trafiliście ?
Martyn : Przez uzależnienie.. Do ośrodka trafiłem 7 lat temu po ponad 5 letnim używaniu dragów. Przeszedłem 22 miesięczną terapię i w pewnym momencie mnie olśniło. Pomyślałem, że skoro kiedyś ktoś mi pomógł to teraz ja też mogę to zrobić.
Piotrek : Dokładnie. Ze mną było tak samo. Zdaliśmy maturę w ośrodku, później poszliśmy na studia. Opieramy się na swoich doświadczeniach, na tym co nam pomogło. Wiemy jak ciężko było wyjść z tego szajsu.
LC : Jak radzicie sobie z trudną młodzieżą? Macie na nich jakikolwiek wpływ?
Piotrek: Wiesz, to nie jest tak, że my działamy tam indywidualnie i jesteśmy jakimiś przywódcami.
Martyn : Właśnie. Działamy raczej jako społeczność. Wszelkie decyzje podejmowane są przez grupę. Jeśli zdarzy się jakiś niemiły incydent, np. ktoś nas wyzwie, ubliży nam to automatycznie wzywamy wszystkich, siadamy razem i przedstawiamy problem. Wtedy występuje siła presji. Grupa tłumaczy komuś kto zawinił „ej stary, nie powinieneś się tak zachowywać. Odzywałeś się tak na ulicy.”
LC : Ale przyznacie, że nieraz puszczają Wam nerwy? Są momenty, w których macie już wszystkiego dosyć?
Martyn : No nie zawsze jest kolorowo...
Piotrek : Różnie to bywa. Jeśli jesteśmy wkurzeni, staramy się rozmawiać. Siadamy z Martynem i po prostu rozmawiamy jak dobrzy kumple, nie tylko kumple z pracy. Każdy z nas zawsze zauważa, że jest coś nie tak. Staramy się doradzać sobie nawzajem.
Martyn : No właśnie. Jeśli mi coś nie gra, wołam Piotrka i mówię mu, że coś mnie wkurzyło. Ale wiem tylko jedno – nie zostawiłbym tego wszystkiego. Na pewno nie.
LC : Najpiękniejsze wspomnienia z ośrodka, mimo wszystko?
Piotrek : Wiesz, dużo tego jest. Ja najlepiej wspominam jakieś zjazdy, obozy. Jestem instruktorem narciarstwa i mam niezłą frajdę jak „zarażę” nim dzieciaków.
Martyn : No naprawdę jest masa takich różnych śmiesznych sytuacji. Ale dla mnie najlepsze momenty z ośrodka to te związane ze studiem ;)
LC : Jak oceniacie rezultaty swojej pracy?
Piotrek : Powiem tak – nigdy rezultaty mojej pracy nie były miernikiem nie wiem, np. liczby osób, które przestały ćpać i po prostu z tego wyszły. Sukcesem dla mnie zawsze było to, że udało mi się zmotywować kogoś do podjęcia terapii.
Martyn : Właśnie. Nie obracamy się w jakichś statystykach czy coś w tym stylu. Ja byłem dumny gdy ktoś po prostu zostawał z nami w ośrodku. Mimo wszystko cieszy mnie to, że mogę być autorytetem – „spójrz, ja z tego wyszedłem”.
LC : Jakie macie wrażenia po przeprowadzeniu warsztatów w lubawskim Zespole Szkół?
Piotrek : Jakie mam wrażenia? Nasza dwójka miała zajęcia z sześcioma klasami i każda z nich się różniła. Jedni chcieli rozmawiać, drudzy nie. Lubimy kiedy grupa z nami współpracuje. Kiedy potrafi się przed nami otworzyć i przytoczyć problem ze swojego otoczenia. To pomaga nam prowadzić dyskusję.
Martyn : Dokładnie. My nie chcemy prawić jakichś wykładów na temat tego co można robić, a czego nie. Staramy się po prostu moźe powstrzymać kogoś przed tym co nas spotkało. Chcemy działać przyszłościowo. Ja też kiedyś mówiłem „ Uzależnienie? Nie, to mnie nie dotyczy.” Nawet w momencie, w którym już dość długo brałem. Nie wiem czy te warsztaty coś dały, bo nie mnie to oceniać. Trzeba byłoby spytać osób, które w nich uczestniczyły. Zawsze sobie powtarzam, że jeśli tylko 2 czy 3 osoby z 30 coś z nich wyniosły to dla mnie jest aż. I wiem, że warto to robić. Wiążę z tym swoją przyszłość ;)
LC : Rozpoczął się rok akademicki. Co doradzilibyście osobom, które udały się w kierunku psychologii lub resocjalizacji?
Piotrek : Ja powiedziałbym im, żeby pamiętali jedno – nie można koncentrować się wyłącznie na sobie. Trzeba myśleć o tym, jak będzie wyglądać praca w zawodzie. Przede wszystkim działać sercem.
Martyn: Tak, trzeba być elastycznym. Nie można bazować tylko na jakichś regułkach z naukowych książek. Doświadczenie, doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie. Trzeba je pogłębiać. Nie mam na myśli tego, że aby być dobrym terapeutą trzeba ćpać. Tak samo jak nie twierdzę, że np.to, samo co pomogło nam, pomoże także innym, bo wiadomo, że nie zawsze tak jest.
LC : Najbliższe Wasze osobiste cele do zrealizowania?
Piotrek : Hmm.. na pewno zrobić magistrat, otrzymać certyfikat terapii uzależnieniowej. No i kiedyś tam się „hajtnąć” ;) <śmiech>
Martyn : Najbliższe no to rozwijać się dalej muzycznie. Ale z takich największych, to chyba wrócić do mojego rodzinnego miasta – Iławy. Chciałbym otworzyć tam poradnię. To takie moje marzenie. Ale raczej nie prędzej niż za kilka lat.
W takim razie życzymy powodzenia w ich realizacji, a przede wszystkim wytrwałości w wykonywaniu zawodu. Tacy ludzie są potrzebni.
Co to jest Monar? |
Zintegrowany system przeciwdziałania narkomanii, bezdomności i zagrożeniom społecznym oraz niesienia szeroko rozumianej pomocy osobom pozostającym w trudnej sytuacji życiowej – samotnym, chorym na AIDS, skrzywdzonym przez los. Pierwszy taki ośrodek dla osób uzależnionych utworzył Marek Kotański w październiku 1978 r. w Głoskowie. Monar to apolityczna organizacja pozarządowa działająca na terenie całej Polski i będąca jedną z największych tego rodzaju na świecie. |