sobota, 31 lipca 2010

W gminie komputery są nie tylko dla juniorów




W Urzędzie Gminy Lubawa odbyła się konferencja dotycząca projektu „Jesień życia – czas seniora”. Jest on organizowany dzięki dotacji z Unii Europejskiej.


W konferencji wzięli udział: wójt gminy Tomasz Ewertowski, koordynatorzy i uczestnicy projektu oraz radni i sołtysi. W czasie spotkania organizatorzy m.in. omówili projekt i zaplanowane działania. Są one skierowane do 80 mieszkańców gminy Lubawa, mających 50-64 lat.

Głównym celem projektu jest aktywizacja tych osób, a w dalszej perspektywie umożliwienie im znalezienia pracy. Uczestnicy podzieleni są na cztery 20- osobowe grupy, które korzystają z szerokiego wachlarza zajęć. Są wśród nich warsztaty muzyczne, kulinarne, rękodzieła artystycznego oraz komputerowe. Ostatnie z wymienionych rozpoczęły się już w czerwcu. Prowadzący je Edward Balewski ze Złotowa twierdzi, że godzin przeznaczonych na ich realizację jest zbyt mało. Przyznaje jednak, że pozwoliły one na przełamanie strachu towarzyszącego niektórym uczestnikom podczas obsługi komputera.

Zajęcia dla seniorów odbywają się w Złotowie, Byszwałdzie, Prątnicy i Rakowicach. Projekt przewiduje również spotkania i wyjazdy integracyjne m.in. do teatru w Olsztynie oraz Świętej Lipki.

Projektodawcą jest Ośrodek Pomocy Społecznej Gminy Lubawa, zaś jego partnerem Stowarzyszenie Wspierania Inicjatyw Lokalnych.

Projekt potrwa do końca tego roku.


Monika

piątek, 30 lipca 2010

Weekend z piosenką inną w tle

Już tylko tydzień dzieli nas od trzeciej edycji Festiwalu Piosenki Innej w Lubawie. Impreza odbędzie się w dniach 6-8 sierpnia. Organizatorem i założycielem jest Piotr Szauer.




Lubawa Creative : Od czego inna jest piosenka festiwalowa w Lubawie?
Piotr Szauer : Inna, czyli taka, której nie doświadczymy na co dzień w mediach... do której dotrzeć jest strasznie trudno w naszym kraju - bo nie w modzie jest intelektualna zabawa w ramach piosenki. Inna, czyli z tekstem mówiącym o czymś, pięknym literackim językiem. Jeśli o miłości - to nie w sposób tak brutalny i dosłowny jak śpiewają tzw. "gwiazdy". Przepełniona życiowymi doświadczeniami i przestrogami przed bezmyślnym jego traktowaniem... Wreszcie inna, czyli wymagająca od słuchacza pełnego zaangażowania... często czytania "między wierszami"...

LC : Skąd pomysł na zorganizowanie takiego festiwalu w naszym mieście?

P.Sz. : Lubawa ma swoich poetów: ks. Janusza Stanisława Pasierba, ks. dra Artura Szymczyka, których wiersze śpiewają nasi artyści: Tomek Gul, Roman Graszkiewicz, kiedyś "Sfera Szeptów" i - ku ogromnej naszej radości - sięgają po nie cały czas młodsi...
Lubawa ma też publiczność, która czeka na tego typu refleksje - choćby raz do roku. Publiczność, która była z nami od 2001 roku, gdy wspólnie z Arturem Szymczykiem i Tomaszem Gulem zakładaliśmy zespół wykonujący tzw. poezję śpiewaną.
Wreszcie - myśląc o organizacji tego typu imprezy (co było zresztą jednym z moich marzeń) - naturalnym wydało mi się, by zrobić to w swoim rodzinnym mieście. Zrobić coś dla niego. I choć dziś więcej mnie już z nim różni niż łączy - chciałbym nadal coś mu dawać... W końcu to ono mnie wychowało i ukształtowało...

LC : Z jakimi trudnościami zmagasz się jako organizator?
P.Sz : Największym problemem wiążącym się z organizacją tego typu, ogólnopolskiego przecież festiwalu, są oczywiście sprawy finansowe. Bez mecenasów, sponsorów - impreza nie przetrwa. Tym bardziej, że w kolejnych latach musi się rozwijać, by zainteresowanie nią nie słabło. Nie możemy stać w miejscu lub - co gorsza - cofać się. Z każdym rokiem chciałbym zatem podnosić poprzeczkę... Liczę więc na finansowe wsparcie miasta i lokalnych przedsiębiorców.

LC : Co jest największym sukcesem dotychczasowych edycji festiwalu ?
P.Sz. : Startując właściwie od zera - bo przypomnę, że nigdy wcześniej w Lubawie nie odbywał się ogólnopolski festiwal - udało nam się od pierwszej edycji zyskać szacunek i JEDYNIE pochlebne opinie gości, którzy tu przyjechali. Artyści - zarówno Ci już uznani, jak i debiutujący w festiwalowym konkursie - czują się znakomicie podczas tego wakacyjnego weekendu w naszym mieście. Myślę, że to sprawa przyjaznej formuły festiwalu - gdzie nie dzieli się ich na gwiazdy i debiutantów. Przez tych kilka dni wszyscy oni są razem. Mają okazję dobrze się poznać, wymienić opinie na temat piosenek, które prezentują na scenie. Spotkać się także z publicznością - bo i tu nie stawiamy żadnych barier. Wychodzimy wręcz do niej. Każdy może spotkać się z każdym nie tylko przed czy po koncercie, ale również wieczorami w festiwalowym klubie, gdzie i muzyka nie cichnie do ostatniego gościa...

LC : Jak ten festiwal oceniają massmedia?
P.Sz. : Proszę zapytać o to massmedia :) Mamy serdecznie wsparcie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Teresa Drozda (współprowadząca najważniejszą w naszym kraju audycję radiową poświęconą poezji śpiewanej "Gitarą i piórem", od pierwszej edycji Festiwalu zasiadająca w naszym konkursowym jury) ceni sobie tę imprezę właśnie za ten rzadko dziś gdziekolwiek doświadczany klimat spotkania ludzi o podobnej wrażliwości... O Lubawie mówi się wyłącznie pozytywnie w całym kraju, gdy wspomina się Festiwal Piosenki Innej.

LC : Domyślamy się, że festiwal ma swoje "dobre dusze". O kim można tak powiedzieć?

P.Sz. : Na pewno o osobach, które przez lata budowały fundament pod tę imprezę: Arturze Szymczyku i Tomku Gulu. Ale te "dobre dusze" to również a może przede wszystkim publiczność. Bo póki ona będzie zainteresowana tego typu literacko-muzyczną refleksją - Festiwal będzie trwał...

LC : Czym będzie się różniła tegoroczna edycja?
P.Sz. : Kształt III Festiwalu będzie bardzo zbliżony do tego sprzed roku. W konkursie usłyszymy 14 półgodzinnych recitali. Wezmą w nim udział artyści starsi i młodsi m.in. z: Warszawy, Łodzi, Szczecina, Częstochowy, Tarnowa, ale i z naszego regionu - często już nagradzani na większych przeglądach i festiwalach. Goście wieczornych koncertów to artyści z jednej strony docenieni przez lubawską publiczność w latach poprzednich (Dominika Barabas, Tomasz Salej), z drugiej zaś tacy, których chciałbym przedstawić jej po raz pierwszy. Mateusz Rulski-Bożek - śpiewający autor z Warszawy, laureat m.in. głównej nagrody Międzynarodowego Festiwalu Bardów OPPA w Warszawie (2007 r.) oraz FPI sprzed roku. "Słodki Całus od Buby" - trójmiejska formacja od 20 już lat przemierzająca nasz kraj ze swoimi piosenkami. I wreszcie Szymon Zychowicz - artysta przed laty związany z krakowską "Piwnicą pod Baranami", z którą zjeździł ładny kawałek świata. Śpiewający autor, który koncertem zamykającym tegoroczną edycję Festiwalu będzie również świętował swoje 40. urodziny!

LC : Będą kolejne odsłony?
P.Sz. : To pytanie do organizatorów i osób odpowiedzialnych za kulturę w naszym mieście... Jestem do ich dyspozycji ze swoim pomysłem na ogólnopolski festiwal, który póki co przyjmuje się znakomicie i z każdym rokiem zyskuje coraz lepsze opinie... Jeśli będzie chęć rozwijania tego przedsięwzięcia i większego wsparcia finansowego (bo jak wspomniałem wcześniej - w miejscu stać nie możemy) - Festiwal będzie trwał a ja z ogromną przyjemnością wracał w sierpniu do Lubawy, by przedstawić naszej publiczności wyjątkowych artystów słowa i dźwięku...

Gosia

piątek, 2 lipca 2010

Jestem sobie lubawianka...






Fajnie tańczy się krakowiaka, tylko trochę bolą nogi — mówi Kuba z
lubawskiego przedszkola. Sześciolatki zaprezentowały się w lubawskich
strojach ludowych na festynie w przedszkolu. Chołubce zostały przyjęte
owacyjnie. A ja miałam okazję podejrzeć maluchy w czasie prób.


Gdy przekroczyłam mury lubawskiego przedszkola, od progu witały mnie
radosne twarze dzieci. Powędrowałam do sali grupy "Biedronek", gdzie
czekali na mnie młodzi artyści. Z przedszkola zapamiętałam obrazek
chłopów naśladujących Boba Budowniczego" i układających budowle z
klocków lego oraz dziewczynki bawiące się w dom. Tym razem było
inaczej. Ujrzałam chłopców dumnie patrzących przed siebie,
trzymających dłonie partnerek. Dzieci przygotowywały się do tańczenia
krakowiaka, którego niebawem mieli zaprezentować na festynie. Czekali
na muzykę. Po chwili ruszyli w podskokach, wirując po całej sali. Nad
nimi stróżowała pani Joanna Gruźlewska, która prowadzi w przedszkolu
zajęcia muzyczno - rytmiczne.
- Na wiadomość o przygotowywaniu dzieci do tego występu zareagowałam
pozytywnie - mówi pani Joanna - Prowadzę zajęcia rytmiczne i jestem
oswojona z różnymi występami.
Mimo ciężkich prób, z dzieci aż kipiało optymizmem, a na ich twarzach
bez przerwy widniał uśmiech.
- Tańczy się fajnie, chociaż czasami bolą nogi. Bardzo się denerwujemy
przed występem - mówi sześcioletni Kuba.
- Były też sprzeczki o partnerkę do tańca - dodają jego koledzy.
Dzieci wystąpiły w tradycyjnych lubawskich strojach, które powstały w
pracowni krawieckiej w Warsztatach Terapii Zajęciowej w Lubawie.
Kreacje te wiernie oddają charakter tradycji naszego miasta.
Taniec był męczący, więc sześciolatki zrobiły sobie przerwę, śpiewając
piosenkę. Pani Joanna grała na keyboardzie, a dziewczynki pięknie
zaśpiewały utwór "Kapryśna dziewczyna" z repertuaru lubawskiego
zespołu "Wrzosy". Melodię do niego napisał pan Roman Graszkiewicz. Po
wysłuchaniu piosenki pożegnałam się ze starszakami życząc im udanego
występu.

Agata

czwartek, 1 lipca 2010

Ksiądz Michał Kalitta

Ksiądz Michał? A tak znam go, to ten, który odprawia msze dla dzieci w kościele Św. Jana. Nie każdy jednak wie, że ks. Michał ma na nazwisko Kalitta. Jest to ksiądz, który jest także zwykłym człowiekiem…

Ksiądz Michał Kalitta został przeniesiony z Lidzbarka do Lubawy w sierpniu 2006 roku. Został przydzielony na funkcję kapelana sióstr zakonnych. Po pewnym czasie zaczął odprawiać msze dla dzieci, które początkowo były zwykłymi eucharystiami lecz po czasie nabrały one całkiem innych barw. Każda msza to swojego rodzaju wydarzenie „medialne”, rozrywkowe, a może nawet kulturalne, ponieważ wszystkie nabożeństwa są nagrywane. W czasie niektórych niedziel liturgie osiągają szczyt popularności, zjawia się na nich około 1500 wiernych, a wszystko uwieczniają lokalne media. Większość mieszkańców Lubawy i okolic kojarzy księdza i jego msze, więc napiszę o rzeczach, które nie wszystkim są znane.

Lubi on jeździć do Dąbrówna nad jezioro, gdy jest ładna pogoda, często wybiera się do Gdańska na plażę, ponieważ uwielbia się opalać. Kocha lenistwo, a także relaks, ale jeśli trzeba przyłożyć się do pracy, to robi to bez zawahania. Ksiądz Michał nie lubi zimy, bo wtedy jego mały czerwony samochód nie chce odpalić. Na wakacje wybiera się w ciepłe miejsca, tam gdzie jest wiele plaż. Wciąż powtarza, że jego duch ma naście lat.
Ksiądz Michał wspomina także podczas rozmowy, że mimo cotygodniowej rutyny, przed każdą mszą bardzo się denerwuje, żeby wszystko wyszło. Zazwyczaj wszystko wychodzi tak jak było planowane.

Często na mszy dla dzieci są rozdawane prezenciki, słodycze, pamiątki z mszy ,a także obrazki z wizerunkami świętych. Wzbudzać to może kontrowersję „przekupstwo dzieci”, ciągłe rozdawanie upominków jest materialnym zachęcaniem dzieci do uczestniczenia w nabożeństwie lecz sprawia to, że maluchy chętnie chodzą do kościoła, przyzwyczajają się do budynku, a także wspólnoty Kościoła.

Niewielką część gadżetów Ksiądz dostaje za darmo od zaprzyjaźnionych sklepikarzy, ale za większość upominków i słodyczy płaci z własnych pieniędzy, co jest niemałym kosztem przy tak hucznych mszach.
Dzieci często coś w kościele dostaną, a dorośli? Osoby dorosłe nie dostają prezentów lecz również chętnie przychodzą do Kościoła Św. Jana na godzinę 12.00. Ktoś mógłby powiedzieć, że przychodzą tam dlatego, że ich dzieci bardzo lubią owe msze. Więc co robią w kościele starsze panie i panowie, którzy nie przyszli z wnukami? Wierni z chęcią przychodzą na msze, które prowadzi Ksiądz Michał, odwiedzają niezależnie czy chodzą do przedszkola, szkoły, pracują lub są emerytami. Więc w czym tkwi sekret? Zazwyczaj ludzie nudzą się na mszach, które są długie oraz odprawiane w flegmatycznej mowie. Świat cały czas idzie do przodu, może wszystkie rutyny związane z liturgiami też powinny się zmienić. Wymienię atrakcje, które były przewidziane w kościele dla dzieci: fajerwerki, konfetti, jeśli miałbym policzyć wszystkie balony to byłoby ich kilka tysięcy, żywe zwierzęta, które pojawiły się np. z okazji Wielkanocy, aranżacja prezbiterium w boisko piłkarskie, plażę, las, w którym pojawił się Święty Mikołaj ze śnieżynkami, wizyta wiosny w kościele, hucznie obchodzony karnawał, powitanie lata i pożegnanie zimy i tak mógłbym wymieniać bardzo długo. Ksiądz Michał na każdą mszę ma jakiś kreatywny pomysł. Na pytanie – Skąd Ksiądz bierze pomysły na kolejne msze? Ksiądz odpowiada następująco:
– Bywa różnie, czasami pomysł bierze się sam tak po prostu, często pomysły podsuwają mi ministranci, którzy również pomagają mi w przygotowaniu wszystkiego i utrzymaniu porządku w trakcie mszy. Pomysły też czerpię od wiernych, którzy są dla mnie bardzo życzliwi, gdy spotykam ich na mieście.

Całe show odbywa się zgodnie z regulaminem odprawiania Mszy Świętej i atrakcje, które są przewidziane w trakcie modlitw nigdy nie wykraczają poza znane dobrze wszystkim księżom reguły.

Postanowiłem napisać o Księdzu Michale Kalitta, ponieważ jest on bardzo pomysłowy, kreatywny i oddany swojemu powołaniu.


Anek