niedziela, 31 października 2010

Gimnazjalne światełko ku pamięci





Tuż przed świętem zmarłych opiekujemy się grobami naszych bliskich. Robimy porządki, zapalamy znicze, stawiamy kwiaty. Niestety są groby, o których nikt już nie pamięta. Uczniowie lubawskiego gimnazjum jednak o nich nie zapomnieli.

Po kilku latach samorząd szkolny ponownie zorganizował akcję „Znicz”. Akcja miała na celu zaopiekowanie się starymi i zaniedbanymi pomnikami, aby i na nich z okazji święta zmarłych nie zabrakło kolorowych zniczy. W połowie października samorząd ogłosił zbiórkę lampionów. - Uczniowie z zaangażowaniem uczestniczyli w akcji. Do świetlicy szkolnej dotarło ponad 50 zniczy – mówi opiekun samorządu, Kamila Jędraszek. W czwartek, 28 października grupa uczniów z samorządu odwiedziła cmentarz parafialny oraz liczne w mieście pomniki ofiar wojennych. Na opuszczonych grobach zabłysnęły dziesiątki zniczy.

Czyn ten godny jest naśladowania. Cieszy fakt, że młode pokolenie pamięta o tych, o których z biegiem czasu zapomniano.



Agata

sobota, 30 października 2010

Krewka akcja

60 uczniów chętnych do oddania krwi. Zebrano ponad 20 litrów.To bilans tegorocznej „Wampiriady”, która po raz czwarty odbyła się w lubawskim Zespole Szkół.




 

„Wampirada” organizowana jest 3 razy w roku szkolnym. Następnej edycji możemy się spodziewać na przełomie grudnia i stycznia.W tym roku chętnych do oddania krwi było 60, jednak 50 spośród nich mogło być dawcami.Aby oddać krew trzeba spełniać pewne warunki :

  • Mieć ukończone 18 lat
  • Ważyć ok. 50 kg
  • Dzień wcześniej nie wolno pić alkoholu ani jeść nic tłustego
  • Rano trzeba zjeść lekkie śniadanie
  • Trzeba wypić 2 szklanki wody, herbaty  lub coca-coli

Krew pobierana była przez iławską stację Polskiego Czerwonego Krzyża. Wszystko odbywało się przy użyciu jednorazowego sprzętu, więc nie było mowy o zarażeniu jakimikolwiek chorobami. Przed pobraniem krwi każdej osobie przeprowadzano test, który wykazywał czy jest ona zdrowa i czy może być dawcą.

Oddawanie krwi jest bardzo ważne i tak naprawdę wiele nas nie kosztuje, ponieważ oddana krew jest szybko uzupełniana przez organizm. Im więcej osób odda krew tym większe szanse są dla tych osób, które mają rzadko spotykaną grupę krwi. Zapotrzebowanie na krew wzrasta szczególnie latem, podczas wakacji, gdy liczba wypadków rośnie. Pobierana krew przechowywana jest w bankach krwi.

Wiele osób boi się pobierania krwi, po prostu nie mogą znieść widoku igły. Takie sytuacje również zdarzały się na tegorocznej Wampiriadzie. Jedna z uczennic od zawsze bała się igły i ukłucia, jednak świadomość tego, że może uratować czyjeś życie wzięła górę i zdecydowała się oddać krew. Po tym „zabiegu” była zadowolona, że przezwyciężyła samą siebie.

Uczniowie, którzy oddają krew zwolnieni są w tym dniu z lekcji a także dostają pudełko czekoladek.

 

JEŚLI JESTEŚ ZDROWY, MASZ 18 LAT I WAŻYSZ OK. 50 KG, A CO NAJWAZNIEJSZE CHCIAŁBYŚ KOMUŚ URATOWĆ ŻYCIE, ODDAJ SWOJĄ KREW ! TO NAJCIENNIEJSZY LEK.


Fot. : Joanna Porębska

Gosia

sobota, 23 października 2010

Wypalacze

źródło : Internet


Wziąłbyś do ust mieszankę z trutki na szczury, kleju i farby? Ohydne? Dlaczego więc ludzie sięgają po dopalacze?


Co to są dopalacze?

To nazwa, która nie posiada charakteru naukowego. Do wymyślenia tego terminu przyznaje się socjolog, prof. Mariusz Jędrzejko. Nie znajdują się one na liście substancji kontrolowanych przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, choć działanie mają zbliżone do „dragów”. Sprzedawane w postaci mieszanek ziołowych, tabletek lub soli jako produkty kolekcjonerskie. W Polsce ok. 2008 roku zaczęła rozwijać się sieć sklepów oferująca całą gamę specyfików o działaniu stymulującym, relaksującym, psychodelicznym czy halucynogennym. Ich produkcja nie jest droga. Robią to „doświadczeni” chemicy i zielarze. Używane są rośliny rosnące w rowach i na bagnach, kupowane w Meksyku czy Nowej Zelandii. Tam, za worek płaci się 800$, w Polsce już 30 tys. dolarów... Interes kwitnie.

Po pierwsze – dopalić, po drugie - wypalić

„Fun” w czasie działania dopalaczy jest podobny do tego po narkotykach. Nagle zmieniasz nawyki, śmiejesz się, ogarnia Cię euforia, poprawia Ci się nastrój. Jesteś pobudzony, bardziej rozmowny, nabierasz odwagi. Pojawiają się halucynacje wzrokowe i słuchowe, problemy z poruszaniem się.

Nie zawsze jednak jest tak wesoło. Mogą wystąpić też silne bóle głowy i brzucha, wymioty, kołatanie serca, bezsenność, omdlenia, krwawienie z nosa, ból w klatce piersiowej, suchy kaszel, problemy z oddychaniem, uporczywe bóle mięśni. Do działań niepożądanych należą również te natury psychicznej, np.: zaburzenia pamięci krótkotrwałej, spadek koncentracji, dziwne myśli, niepokój, rozdrażnienie, lęki, urojenia.

Oczywiście nie każde zażycie dopalaczy wywołuje te objawy, natomiast przedawkowanie - prawie zawsze! Problem polega na tym, że nigdy nie można określić dawki minimalnej dla danej osoby. Wszystko zależy od progu wrażliwości, od składników i ich proporcji - a te będą zmieniać się jeszcze szybciej niż do tej pory. Z każdym „buchem” istnieje możliwość, że właśnie ten będzie tym... ostatnim.

Jak kończą „kolekcjonerzy”?

Dopalacze przyjmują najczęściej osoby między 18 a 40 rokiem życiem. Nie jest to jednak regułą, bo coraz więcej „kolekcjonerów” to gimnazjaliści, zarówno chłopcy jak i dziewczęta. Potwierdzeniem na to jest ciągle rosnąca liczba nieletnich pacjentów, przyjmowanych do ośrodków leczenia uzależnień. Można byłoby pomyśleć, że fakt ten w naszym regionie uchodzi za abstrakcję. Problem jest jednak znacznie bliższy niż mogłoby się wydawać. Otóż pod koniec września, do iławskiego szpitala trafiła szóstka małoletnich, w wieku 10-15 lat. Lekarze i rodzice podejrzewali zwyczajne zatrucie pokarmowe. Badania piątki z przyjętych pacjentów wykazały jednak substancję THC, która jest pochodną marihuany. Część z Was pomyślała pewnie: „Przecież to jeszcze dzieci!” Owszem.

Na łamach tygodnika Polityka (nr 33/2010) wypowiada się dr Anna Krakowiak z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. – Klinicznie nie można odróżnić pacjenta po przedawkowaniu narkotyków od tego po dopalaczach. Ślady natkotyków jednak wykrywamy w moczu, bo wiemy jakich substancji szukać. W przypadku dopalaczy jesteśmy zagubieni. - Nikt nie podważa niszczącego działania narkotyków, czemu podważa sie skutki zażywania substancji o bardziej dramatycznych konsekwencjach?

Biorąc pod uwagę średnią liczbę dziennych zgonów w Polsce, należy przyznać, że dopalacze stanowią znikomy ich odsetek. Nie da się też ukryć, że media zrobiły z nich tanią sensację, ale fakt, coś na rzeczy jest.


Decyzja należy wyłącznie do nas. Nie dajmy się manipulować, ani nie płyńmy na każdej napływającej fali. Miejmy swój rozum i pomyślmy zanim będzie już wypalony.

A co Ty sądzisz o dopalaczach?

Wypowiedz się.


Monika, Kryzba

niedziela, 17 października 2010

Ks. Konrad – pielgrzym, który zawierzył Maryi



Ks. Konrad Sobiecki, założyciel lubawskiej pielgrzymki na Jasną Górę, spowiednik wielu z nas, a także przyjaciel i „przyjazna dusza”. Odszedł od nas w nocy z 29/30 września. Przy okazji Dnia Papieskiego, pokazujemy jakim go pamiętamy:

„Ks. Konrad udzielał mi sakramentu I Komunii Świętej oraz ślubu i chrzcił moje dzieci. Pamiętam, że był bardzo wymagający. Wszystkie modlitwy i katechizm musieliśmy umieć „śpiewająco”. Staliśmy w długich kolejkach i każdego po kolei przepytywał. Dzięki temu wszystko pamiętamy do dziś. Kiedy w czwartek rano obudziły mnie kościele dzwony czułam, że coś złego musiało się stać. Po godzinie zadzwonił telefon i nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Poczułam wielką pustkę” – mówi mieszkanka parafii w Prątnicy.

„Ks. kanonika pamiętam głównie jako dobrego spowiednika. Zawsze pouczał mnie jak powinnam postępować. Co więcej, trafiało to do mnie i myślałam o tym przez długi czas. Bardzo podziwiałam go za to, że pomimo swojego wieku jeszcze odprawiał msze święte i chodził na pielgrzymki. Myślę, że jego śmierć to duża strata dla nas wszystkich” – wspomina uczennica lubawskiego LO.

Ks. Konrad codziennie wstawał o 5.30 i modlił się brewiarzem. Do końca wierny Maryi wieczorami uczestniczył w Apelu Jasnogórskim. Był człowiekiem modlitwy różańcowej. Na zawsze pozostanie w naszych sercach.

Cześć jego pamięci!

Fot. Joanna Porębska

Patrycja

sobota, 16 października 2010

Trójka wspaniałych






Na początku września samorząd uczniowski lubawskiego Zespołu Szkół przeprowadził tajne głosowanie na super belfrów. Młodzież wybrala swoich faworytów, a wyniki usłyszała po wczorajszej akademii z okazji Dnia Nauczyciela.

Tradycyjnie konkurs składał się z 3 kategorii. Uczniowie wybrali geografa Krzysztofa Bartkowskiego jako Super Belfra Roku 2010, miano Szwajcarskiego Zegarka przypadło chemikowi Jarosławowi Neumannowi. Natomiast za najbardziej wymagającą uznano polonistkę Izabelę Kozłowską. Laureaci osłodzili sobie popołudnie tortami, które wręczyły w imieniu uczniów członkinie samorządu szkolnego.

Gratulujemy zwycięzcom.

fot. : Joanna Porębska

Monika i Karolina

piątek, 15 października 2010

,,Nauka to pokarm dla rozumu”






Od 1972 roku obchodzimy Dzień Edukacji Narodowej, czyli potocznie Dzień Nauczyciela. Tradycją jest uroczysta akademia w szkołach. Lubawa Creative odsłania kulisy jej przygotowań w lubawskim Zespole Szkół.

Przygotowanie akademii jest nie lada wyczynem. Mimo, że sam program trwa około godziny, praca nad nim wymaga poświęcenia dużo czasu. Otóż próby zaczęły się już pod koniec września, choć nie oznaczało to początku zmagań. Najważniejszym zadaniem było ułożenie scenariusza, który jest przecież podstawą każdej akademii. Zajęła się tym mgr Anna Modrzewska, nauczycielka języka polskiego w ZS w Lubawie. O oprawę muzyczną zadbała Mirosława Zelma, sprawy techniczne zostały powierzone Krzysztofowi Bartkowskiemu. Prace nad akademią zostały przydzielone klasom II g i II n. Nie obyło się bez sporów o charakter apelu.

Gdy scenariusz był gotowy, nastąpił przydział ról. Należało podjąć decyzje w sprawie upominków i wystroju auli. Każdy miał dużo pomysłów. Częste i długotrwałe próby dawały nieraz nieźle w kość. Wymagały dużo cierpliwości, aby w pełni usatysfakcjonować panią Modrzewską. ,,Wolniej, wolniej..” – często powtarzała polonistka. Dużo śmiechu wywoływała inwencja twórcza występujących, gdy zapominając swoich kwestii tworzyli nową poezję ;). Program akademii ożywiły występy wokalne uczniów. Można było usłyszeć m.in. ,, Dłoń” Natalii Kukulskiej, ,,W życiu piękne są tylko chwile” Dżemu oraz ,,Będziesz moją panią” Marka Grechuty.

Ostatecznie uczniowie zaprezentowali się dzisiejszego popołudnia. Oprócz nauczycieli i reprezentantów klas, na akademię przybyli zaproszeni goście. Po apelu uczniowie z klasy IIn wręczyli kwiaty dyrektorom ZS, natomiast klasa IIg rozdała gronu pedagogicznemu przystrojone jabłka. Następnie odbyło się ślubowanie do cechu pierwszych klas zawodowych .

Kochani nauczyciele!

Z okazji Waszego święta przyjmijcie serdeczne życzenia: wytrwałości w przekazywaniu wiedzy, satysfakcji z dokonanej pracy i wielu miłych wspomnień z życia szkoły. To państwo uczą nas postawy „być”.

fot. : Agnieszka Balewska


Monika, Karolina, Patrycja

środa, 6 października 2010

,,Piątym biegiem" pożegnaliśmy wakacje

W te jesienne dni wspominamy jak żegnaliśmy wakacje. Przedstawiamy kilka zdjęć z Dni Lubawy.


POKAZ SZTUCZNYCH OGNI
BUDKA SUFLERA
THE BEATLES REVIVAL (Czechy)
KONCERT ZESPOŁU „DENIS”
VARIUS MANX

Karolina

niedziela, 3 października 2010

Po co jeździć jak można latać?


W czwartek i piątek uczniowie Zespołu Szkół w Lubawie brali udział w dwóch niecodziennych lekcjach. Można byłoby nazwać je lekcjami życia. Dlaczego? Czwórka dwudziestoparoletnich pracowników Monaru w Ozorkowie k. Łodzi przeprowadziła warsztaty dotyczące problemów narkomanii. Rozmawiamy z dwoma z nich : Martynem i Piotrkiem.

Lubawa Creative : Czym i jak długo się zajmujecie? Co należy do Waszych obowiązków?

Piotrek : Od około 3 lat jestem terapeutą w ośrodku Monar...

Martyn : To może ja powiem. Ja już trochę dłużej niż Piotrek, też jestem terapeutą. (red. konsultant ds. profilaktyki) . Po co tam jesteśmy? Pomagamy ludziom wyjść z jakiegoś kryzysu, nie zawsze są to tylko problemy z narkotykami, wspieramy ich. Osobiście zajmuje się rapem, motywując pacjentów do terapii poprzez muzykę. Mamy w ośrodku profesjonalne studio nagraniowe, które udało się stworzyć ze środków unijnych.

LC : Dlaczego i jak tam trafiliście ?

Martyn : Przez uzależnienie.. Do ośrodka trafiłem 7 lat temu po ponad 5 letnim używaniu dragów. Przeszedłem 22 miesięczną terapię i w pewnym momencie mnie olśniło. Pomyślałem, że skoro kiedyś ktoś mi pomógł to teraz ja też mogę to zrobić.

Piotrek : Dokładnie. Ze mną było tak samo. Zdaliśmy maturę w ośrodku, później poszliśmy na studia. Opieramy się na swoich doświadczeniach, na tym co nam pomogło. Wiemy jak ciężko było wyjść z tego szajsu.

LC : Jak radzicie sobie z trudną młodzieżą? Macie na nich jakikolwiek wpływ?

Piotrek: Wiesz, to nie jest tak, że my działamy tam indywidualnie i jesteśmy jakimiś przywódcami.

Martyn : Właśnie. Działamy raczej jako społeczność. Wszelkie decyzje podejmowane są przez grupę. Jeśli zdarzy się jakiś niemiły incydent, np. ktoś nas wyzwie, ubliży nam to automatycznie wzywamy wszystkich, siadamy razem i przedstawiamy problem. Wtedy występuje siła presji. Grupa tłumaczy komuś kto zawinił „ej stary, nie powinieneś się tak zachowywać. Odzywałeś się tak na ulicy.”

LC : Ale przyznacie, że nieraz puszczają Wam nerwy? Są momenty, w których macie już wszystkiego dosyć?

Martyn : No nie zawsze jest kolorowo...

Piotrek : Różnie to bywa. Jeśli jesteśmy wkurzeni, staramy się rozmawiać. Siadamy z Martynem i po prostu rozmawiamy jak dobrzy kumple, nie tylko kumple z pracy. Każdy z nas zawsze zauważa, że jest coś nie tak. Staramy się doradzać sobie nawzajem.

Martyn : No właśnie. Jeśli mi coś nie gra, wołam Piotrka i mówię mu, że coś mnie wkurzyło. Ale wiem tylko jedno – nie zostawiłbym tego wszystkiego. Na pewno nie.

LC : Najpiękniejsze wspomnienia z ośrodka, mimo wszystko?

Piotrek : Wiesz, dużo tego jest. Ja najlepiej wspominam jakieś zjazdy, obozy. Jestem instruktorem narciarstwa i mam niezłą frajdę jak „zarażę” nim dzieciaków.

Martyn : No naprawdę jest masa takich różnych śmiesznych sytuacji. Ale dla mnie najlepsze momenty z ośrodka to te związane ze studiem ;)

LC : Jak oceniacie rezultaty swojej pracy?

Piotrek : Powiem tak – nigdy rezultaty mojej pracy nie były miernikiem nie wiem, np. liczby osób, które przestały ćpać i po prostu z tego wyszły. Sukcesem dla mnie zawsze było to, że udało mi się zmotywować kogoś do podjęcia terapii.

Martyn : Właśnie. Nie obracamy się w jakichś statystykach czy coś w tym stylu. Ja byłem dumny gdy ktoś po prostu zostawał z nami w ośrodku. Mimo wszystko cieszy mnie to, że mogę być autorytetem – „spójrz, ja z tego wyszedłem”.

LC : Jakie macie wrażenia po przeprowadzeniu warsztatów w lubawskim Zespole Szkół?

Piotrek : Jakie mam wrażenia? Nasza dwójka miała zajęcia z sześcioma klasami i każda z nich się różniła. Jedni chcieli rozmawiać, drudzy nie. Lubimy kiedy grupa z nami współpracuje. Kiedy potrafi się przed nami otworzyć i przytoczyć problem ze swojego otoczenia. To pomaga nam prowadzić dyskusję.

Martyn : Dokładnie. My nie chcemy prawić jakichś wykładów na temat tego co można robić, a czego nie. Staramy się po prostu moźe powstrzymać kogoś przed tym co nas spotkało. Chcemy działać przyszłościowo. Ja też kiedyś mówiłem „ Uzależnienie? Nie, to mnie nie dotyczy.” Nawet w momencie, w którym już dość długo brałem. Nie wiem czy te warsztaty coś dały, bo nie mnie to oceniać. Trzeba byłoby spytać osób, które w nich uczestniczyły. Zawsze sobie powtarzam, że jeśli tylko 2 czy 3 osoby z 30 coś z nich wyniosły to dla mnie jest aż. I wiem, że warto to robić. Wiążę z tym swoją przyszłość ;)

LC : Rozpoczął się rok akademicki. Co doradzilibyście osobom, które udały się w kierunku psychologii lub resocjalizacji?

Piotrek : Ja powiedziałbym im, żeby pamiętali jedno – nie można koncentrować się wyłącznie na sobie. Trzeba myśleć o tym, jak będzie wyglądać praca w zawodzie. Przede wszystkim działać sercem.

Martyn: Tak, trzeba być elastycznym. Nie można bazować tylko na jakichś regułkach z naukowych książek. Doświadczenie, doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie. Trzeba je pogłębiać. Nie mam na myśli tego, że aby być dobrym terapeutą trzeba ćpać. Tak samo jak nie twierdzę, że np.to, samo co pomogło nam, pomoże także innym, bo wiadomo, że nie zawsze tak jest.

LC : Najbliższe Wasze osobiste cele do zrealizowania?

Piotrek : Hmm.. na pewno zrobić magistrat, otrzymać certyfikat terapii uzależnieniowej. No i kiedyś tam się „hajtnąć” ;) <śmiech>

Martyn : Najbliższe no to rozwijać się dalej muzycznie. Ale z takich największych, to chyba wrócić do mojego rodzinnego miasta – Iławy. Chciałbym otworzyć tam poradnię. To takie moje marzenie. Ale raczej nie prędzej niż za kilka lat.

W takim razie życzymy powodzenia w ich realizacji, a przede wszystkim wytrwałości w wykonywaniu zawodu. Tacy ludzie są potrzebni.

Co to jest Monar?

Zintegrowany system przeciwdziałania narkomanii, bezdomności i zagrożeniom społecznym oraz niesienia szeroko rozumianej pomocy osobom pozostającym w trudnej sytuacji życiowej – samotnym, chorym na AIDS, skrzywdzonym przez los. Pierwszy taki ośrodek dla osób uzależnionych utworzył Marek Kotański w październiku 1978 r. w Głoskowie. Monar to apolityczna organizacja pozarządowa działająca na terenie całej Polski i będąca jedną z największych tego rodzaju na świecie.




Monika