sobota, 23 października 2010

Wypalacze

źródło : Internet


Wziąłbyś do ust mieszankę z trutki na szczury, kleju i farby? Ohydne? Dlaczego więc ludzie sięgają po dopalacze?


Co to są dopalacze?

To nazwa, która nie posiada charakteru naukowego. Do wymyślenia tego terminu przyznaje się socjolog, prof. Mariusz Jędrzejko. Nie znajdują się one na liście substancji kontrolowanych przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, choć działanie mają zbliżone do „dragów”. Sprzedawane w postaci mieszanek ziołowych, tabletek lub soli jako produkty kolekcjonerskie. W Polsce ok. 2008 roku zaczęła rozwijać się sieć sklepów oferująca całą gamę specyfików o działaniu stymulującym, relaksującym, psychodelicznym czy halucynogennym. Ich produkcja nie jest droga. Robią to „doświadczeni” chemicy i zielarze. Używane są rośliny rosnące w rowach i na bagnach, kupowane w Meksyku czy Nowej Zelandii. Tam, za worek płaci się 800$, w Polsce już 30 tys. dolarów... Interes kwitnie.

Po pierwsze – dopalić, po drugie - wypalić

„Fun” w czasie działania dopalaczy jest podobny do tego po narkotykach. Nagle zmieniasz nawyki, śmiejesz się, ogarnia Cię euforia, poprawia Ci się nastrój. Jesteś pobudzony, bardziej rozmowny, nabierasz odwagi. Pojawiają się halucynacje wzrokowe i słuchowe, problemy z poruszaniem się.

Nie zawsze jednak jest tak wesoło. Mogą wystąpić też silne bóle głowy i brzucha, wymioty, kołatanie serca, bezsenność, omdlenia, krwawienie z nosa, ból w klatce piersiowej, suchy kaszel, problemy z oddychaniem, uporczywe bóle mięśni. Do działań niepożądanych należą również te natury psychicznej, np.: zaburzenia pamięci krótkotrwałej, spadek koncentracji, dziwne myśli, niepokój, rozdrażnienie, lęki, urojenia.

Oczywiście nie każde zażycie dopalaczy wywołuje te objawy, natomiast przedawkowanie - prawie zawsze! Problem polega na tym, że nigdy nie można określić dawki minimalnej dla danej osoby. Wszystko zależy od progu wrażliwości, od składników i ich proporcji - a te będą zmieniać się jeszcze szybciej niż do tej pory. Z każdym „buchem” istnieje możliwość, że właśnie ten będzie tym... ostatnim.

Jak kończą „kolekcjonerzy”?

Dopalacze przyjmują najczęściej osoby między 18 a 40 rokiem życiem. Nie jest to jednak regułą, bo coraz więcej „kolekcjonerów” to gimnazjaliści, zarówno chłopcy jak i dziewczęta. Potwierdzeniem na to jest ciągle rosnąca liczba nieletnich pacjentów, przyjmowanych do ośrodków leczenia uzależnień. Można byłoby pomyśleć, że fakt ten w naszym regionie uchodzi za abstrakcję. Problem jest jednak znacznie bliższy niż mogłoby się wydawać. Otóż pod koniec września, do iławskiego szpitala trafiła szóstka małoletnich, w wieku 10-15 lat. Lekarze i rodzice podejrzewali zwyczajne zatrucie pokarmowe. Badania piątki z przyjętych pacjentów wykazały jednak substancję THC, która jest pochodną marihuany. Część z Was pomyślała pewnie: „Przecież to jeszcze dzieci!” Owszem.

Na łamach tygodnika Polityka (nr 33/2010) wypowiada się dr Anna Krakowiak z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. – Klinicznie nie można odróżnić pacjenta po przedawkowaniu narkotyków od tego po dopalaczach. Ślady natkotyków jednak wykrywamy w moczu, bo wiemy jakich substancji szukać. W przypadku dopalaczy jesteśmy zagubieni. - Nikt nie podważa niszczącego działania narkotyków, czemu podważa sie skutki zażywania substancji o bardziej dramatycznych konsekwencjach?

Biorąc pod uwagę średnią liczbę dziennych zgonów w Polsce, należy przyznać, że dopalacze stanowią znikomy ich odsetek. Nie da się też ukryć, że media zrobiły z nich tanią sensację, ale fakt, coś na rzeczy jest.


Decyzja należy wyłącznie do nas. Nie dajmy się manipulować, ani nie płyńmy na każdej napływającej fali. Miejmy swój rozum i pomyślmy zanim będzie już wypalony.

A co Ty sądzisz o dopalaczach?

Wypowiedz się.


Monika, Kryzba

3 komentarze:

  1. Moim zdaniem powinni zakazać tego rodzaju specyfików. Co to za argument, że jeśli coś nie jest narkotykiem, tylko jego pochodną, to nie ma sprawy?? Przecież działanie jest takie samo - i to dopalające, i uzależniające. Nie widzę większej róznicy między zeszmaceniem się za pomocą prawdziwego narkotyku, a zeszmaceniem się przez jego legalny odpowiednik. Tak samo żadna dla mnie róznica, czy mnie pogryzie dresiarski amstaff z rodowodem czy zmieszany z pittbullem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Różnica jest taka ze "zwykła trawka" nie jest tak szkodliwa dla organizmu - co innego dopalacze. W zyciu sprobowalem tego raz. Chodzi mi o specyfik o nazwie Tajfun. Jako osoba nie palaca i nie majaca raczej kontaktu z narkotykami bylem bardzo narazony na efekty uboczne zazycia wspomianego "gowna". Przez 5h mialem faze ktora przejawiala sie silnym bolem i omanami. Nigdy jeszcze nie bylem tak przerazony. Nastepne 3 dni lezalem w lozku nie mogac prawidlowo oddychac. Dopiero ekg uspokoilo mnie i pozwolilo mi wrocic do normnalnej egzystencji ;p. Takze nie polecam nikomu... na cholere niszczyc sobie zycie.
    BTW: Artykul na poziomie :).

    OdpowiedzUsuń
  3. pip*rzycie! wszystko jest dla ludzi! to że kilka gówniarzy przedawkowało to nie znaczy, że to jest zle! ile ludzi ginie bo buchną w nich nawaleni kierowcy!

    OdpowiedzUsuń